Nad morze
Zaraz jedziemy z Mateuszem nad morze. W głowie tłoczy się dużo rozdartych, przeciwstawnych przemyśleń, smutku.
Zajmę umysł czymś innym. Będzie to jakaś namiastka drogi.
Mateusz nie lubi prowadzić w nocy więc ja pojadę.
Całkiem lubię to jego zdezelowane auto.
Nie ma żadnego planu. Będziemy krążyć po pustych miasteczkach, zawianych plażach. Dobrze będzie usiąść i posłuchać morza.
Ostatni czas płynie jak muzyka Tomasza Stańki.
leave a comment