Morocco
Bylo kilka momentow zachwytu. Wrociliśmy bardzo zmęczeni. I tak bym to podsumowal.
There were a few moments of delight. We came back very tired. And that’s how I would summarize this journey.
Z każdą chwilą co raz dalej
Święta spędziłem w Anglii z rodziną. W dniu powrotu do Polski wyruszyłem Grześkiem i Martą do Maroka. Jedziemy lądem. Zostało 200km do Gibraltaru. Granada była jak zawsze piękna.
Obiecałem wcześniej, że nowa strona zawiśnie niedługo. Niestety to się nie udało, tekst zawsze zajmuje najwięcej czasu. Jak siebie znam, to po powrocie zbiorę siły i nadrobię wiele rzeczy.
Andaluzja
Hiszpania była inna niż miała być.
Miały być zdjęcia i postój, a był ruch i brak zdjęć.
Przewłóczyliśmy się przez Andaluzje i wybrzeże. Taki wyjazd w drodze.
Momentami trudny ale takie lepiej sie wspomina.
Vlad i Ramona upiekli nam chleb.
Andaluzyjska włóczęga
Niepewne czekanie w Almerii
Spotkalem przypadkiem fajnego niemca (potem sie okazalo ze to piłkarz) i postanowilismy zdobyc najwyzszy szyt hiszpanii kontynentalnej – Mulhacén (3478 m n.p.m.) Jak juz dotarlismy do wioski z ktorej wychodzi szlak, to pogoda sie załamała a my wylądowalismy w Granadzie – nie wiem jak.
Wzgórza Sacramonte w Granadzie – setki zamieszkanych jaskiń w środku miasta. Wygląda to jak osada hobbitów, szczególnie wieczorem. Hiszpania to taki kraj dla ludzi. Spotkalem łącznie jakieś kilkadziesiat osób z całego świata, które przyjechały do Granady i tak im sie spodobało że zostały. Coś w tym jest.
duzo chodzenia
leave a comment